auslly

auslly
Jeśli kogoś kochasz doskonale wiesz, że zrobisz dla niego wszystko.

sobota, 25 maja 2013

rozdział 16- Nowe miasto nagle stało się mi bliższe.

(oczami Ally)
 Szłam przez małe miasteczko, dokładnie oglądając każdą uliczkę. Nie wiedziałam ile tu zostanę. Austin przecież po mnie jedzie. Ale nie mam pewności czy uda nam się uciec, a może tata zmieni zdanie? Kompletna pustka... Byłam tak zamyślona, że na kogoś wpadłam. Szybko się ocknęłam i spojrzałam w górę. Zobaczyłam, że osoba na którą się natknęłam to wysoki brunet o ciemnych oczach. Był taki, taki...znajomy? Ale ja go nie pamiętam, skąd ja go znam?!
- Hej, mogłabyś zejść mi ze stopy?- powiedział, z uśmiechem na twarzy.
- Ooo... sory- powiedziałam zakłopotana i szybko odstawiłam stopę z jego.
- Jak ci na imię?- zapytał uśmiechając się, przyznam, że był całkiem...przystojny? Matko! Co ja myślę? Mam chłopaka którego kocham nad życie! Tak Ally! Kochasz Austina i nie zapominaj!
- Nazywam się Allyson, ale mów mi Ally- powiedziałam podając mu rękę.
- Ja to Cole- oznajmił i uścisną dłoń. Długo rozmawialiśmy ze sobą. Chłopak oprowadzał mnie po wszystkich okolicach Texasu, dowiedziałam się też, że miasteczko nazywa się Rionario (od aut.- zmyśliłam nazwę). Nowe miasto nagle stało się mi bliższe. Naprawdę świetnie bawiłam się z tym chłopakiem. Nie wiem dlaczego, ale czułam jakbym znała go całe życie. Opowiadał mi o wszystkich zabytkach i kulturach tego miasta. Czułam się przy nim tak samo jakby był przy mnie Austin. Chociaż trochę w inny sposób. Nawet zapomniałam, o tym, że rozdziela nas tyle kilometrów i o tym, że niedługo po mnie przyjedzie. Zapomniałam o całym świecie, nawet o ojcu. Kiedy znaleźliśmy się przy moim hotelu była 22.00.
- Świetnie się z tobą bawiłem, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Też mam taką nadzieję- oznajmiłam i odwzajemniłam gest.
- A może jutro też gdzieś pójdziemy?- zapytał.
- Ok to przyjdź pod hotel jutro o 10?
- Ok to do zobaczenia- powiedział i pocałował mnie w policzek po czym poszedł w swoją stronę.
Ja weszłam do hotelu i usiadłam na fotelu w recepcji. Przez chwilę siedziałam w holu, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
                       Obudziłam się a wokoło panowała ciemność. Zauważyłam, że nadal siedzę na fotelu w recepcji. Zawołałam windę i wjechałam na górę. Kiedy byłam na swoim piętrze spostrzegłam, że nie mam przy sobie klucza. Usiadłam na podłodze i zasnęłam. Nie trwało to długo bo poczułam, że ktoś mnie bierze na ręce i mocno przytula. Nagle poczułam ciepłe powietrze dobiegające z czyiś ust.
- Kocham cię- usłyszałam cichy szept tuż obok mojego ucha.
                                                                                                                       ***
Dawno tu nic nie było więc wstawiam. Chyba zbliżamy się do końca:( Jeszcze to przemyślę, powód najważniejszy to brak czasu, ale jeszcze nie postanowione. A tu parę zdjęć i filmów:)
 
 
 

 


Całuję:*
                                                                                       Weronika Love

 

czwartek, 16 maja 2013

rozdział 15- To nie mój świat...

(oczami Austina)
Pobiegłem na dworzec i rozglądałem się za pociągiem jadącym do Texasu.
- Tutaj nic nie ma!- krzyknąłem, nie widząc żadnej tabliczki z nazwą miasta, a na głośniki nie miałem co liczyć, ponieważ głos wydobywający się z nich przypominał raczej bełkot niż wypowiedź. Zrezygnowany ruszyłem na parking, kiedy poczułem lekkie szturchnięcie. Odwróciłem się i ujrzałem jakiegoś starca.
- Czego tu szukasz młoda duszyczko, nie powinneś teraz leżeć z przyjaciółmi na plaży?- powiedział naprawdę dziwny dziadek.
- Może powinnem...- odparłem i odwróciłem się od niego. Białobrody nie dał jednak za wygraną i dalej zaczą mnie szturchać. Zniecierpliwony odwróciłem się ponownie w stronę starca.
- Pomogę ci- powiedział i ruchem dłoni wskazał, abym za nim poszedł. Niepewnie podążyłem za nieznajomym. Nagle staneliśmy przed jakimś wanem.
- Wsiadaj- oznajmił i sam wsiadł na miejsce kierowcy.
(oczami Ally)
Nie miałam pojęcia jak rozwiązać tajemnicę. Mój tata właśnie wyszedł. Prześlizgnęłam się do jego pokoju i zaczęła poszukiwania jakielkolwiek wskazówki. Nic nie znalazłam, ale kiedy wychodziłam, niesfornie trąciłam teczkę z biórka. Ona spadła na podłogę otwierając się. Zobaczyłam zdjęcie. Dzieci mniej więcej 4 letnie. Ta dziewczynka to na pewno ja, a obok jakiś blondynek wyglądający jak.... Austin! Ale my się wtedy nie znaliśmy... Austina poznałam 2 lata temu. Jakim cudem razem jesteśmy na tej fotografi? Ja muszę się o to zapytać kogoś. Tylko kogo? Ojciec mi nie powie. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Podbiegłam do niego i otworzyłam SMS. Jego treść brzmiała tak: Ally, nie martw się niedługo będę obok i w końcu cię uścisnę. Właśnie jadę w starym wanie ze starym człowiekiem. Widzisz jak ja cię kocham!? Uśmiechnęłam się jak odczytałam go.  Odpisałam krótko Też cię kocham. Odłożyłam telefon, a zdjęcie włożyłam do kieszeni. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami hotelowymi. Jak najszybciej przebiegłam do mojej sypialni i usiadłam na łóżku. Nie odzywałam się do ojca od czasu przyjazdu do Texasu. Wyciągnęłam fotografię i jeszcze raz próbowałam sobie przypomnieć wydarzenia z dziecinstwa. Mimo mojego wysiłku, nie mogłam przywołać żadnego wspomniena. Nagle usłyszałam puknięcie do drzwi. Po chwili uchyliły się, a zza nich ujrzałam ojca. Szybko schowałam zdjęcie pod poduszkę.
- Może pójdź i zapoznaj się z okolicą?- zapytał, jak na niego dość spokojnym głosem.
- Może- odparłam i posłałam mu spojrzenie typu " idź już". On jakby zrozumiał i odszedł bez słowa.
Przebrałam się w to:


Wyszłam z domu. Szłam wąskimi drogami Texasu. Wszystko tu było inne niż w Miami. Takie małe, staroświeckie. Kompletnie nie znane... Mało który amerykanin by tu zamieszkał. Obserwowałam mieszkańców. Wszyscy tu się znali i wiedzieli o sobie wszystko. Przechodnie spoglądali na mnie i się uśmiechali. Widzieli, że nie jestem z tąd. Jestem dla nich tak samo obca, jak to miejsce dla mnie.
To nie mój świat...
                                                                                                    ***
Proszę o komentarze. Wiem, że długo nie było, ale proste wytłumaczenie- nauka i jeszcze raz nauka. Całuję:*
                                                                                                                                        Weronika Love

niedziela, 12 maja 2013

Ross!

https://www.youtube.com/watch?v=GMFk_YJKci0&feature=player_detailpage
Nie mogłam wstawić filmu więc daję link. Ross w Londynie! Cały czas oglądam to i nie mogę się napatrzeć:* Całuję:*
                                                                                                                          Weronika Love

niedziela, 5 maja 2013

rozdział 14- Serce go poprowadzi...

(oczami Ally)
Właśnie siedzę w samochodzie. Spoglądam przez okno, ale rzaden krzak, ulice czy nawet bloki nie były mi znane. Jechaliśmy już z 6 godzin. W okół zapadła noc. Mój ojciej z groźną miną patrzył na ulicę przed nami. Nie chciałam zasypiać, z niewiadomych powodów bałam się tego. Poprzedniej nocy nie bałam się niczego, był przy mnie Austin. Za wszelką cenę, starałam się aby moje powieki się nie zamknęły. Kiedy byłam bliska odpłynięcia do krainy snów, ni z tąd ni z owąd odezwał się ojciec.
- Teraz zaczniemy nowe życie- powiedział i zerkną w lusterko, aby móc na mnie spojrzeć.  Po chwili jednak znowu skierował wzrok na jezdnię. Nie odpowiedziałam nic. Byłam tym zbyt zaszokowana. Zaczniemy nowe życie? Że co? Zresztą wyjeżdżamy tylko dlatego, że mam chłopaka? To jest dziwne. Przecież mógł mi po prostu zakazać się z nim spotykać, tak jak reszta rodziców, ale wyjazd? To na pewno nie jest sedno tego problemu. Za tym coś się kryje , a ja dowiem się co. Spojrzałam jeszcze raz przez okno, położyłam głowę na fotelu i nawet nie wiem kiedy zasnełam.
7 godzin później
Obudziły mnie piski opon. Zobaczyłam, że mój samochód staną. Wyjrzałam za okno. Wszędzie było jasno. W okolicy były same drewniane domki i ludzie ubrani w koszule w kraty. Nagle ojciec otworzył drzwi do samochodu.
- Jesteśmy, wysiadaj- powiedział oschle, a ja posłusznie wyszłam z auta.
- A tak w ogóle, to gdzie jesteśmy?- zapytałam.
- W Texasie, na razie tutaj zamieszkamy, a potem zobaczy się- odparł, a ja automatycznie otworzyłam usta.
- Ale dla czego?- w końcu zapytałam.
- Bo tak i koniec rozmowy- powiedział i odwrócił wzrok.
Że co Texas? On żartuje tak? O matko! To nie żart! Co ja mam zrobić? Wiem, zadzwonię do Austina, niech coś poradzi. Ale, nie to zły pomysł, pewnie zacznie mnie szukać i będzie jeszcze więcej kłopotów. Chociaż, może to i lepiej...przynajmniej mnie zabierze. Chwile jeszcze rozmyślałam w końcu zrobiłam to co zwykle robię w takich sytuacjach. Chwyciłam telefon, było 25 nie odebranych połączeń, wszystkie od Austina. Były także SMS typu "Ally gdzie jesteś" Ale ja zaczęłam wcielać swój plan w życie. To coś po środku, nie zadzwoniłam i nie powiedziałam mu informacji o moim miejscu przebywania. Wysłałam mu SMS o krótkiej treści: Texas. Dziwne co? Ja po prostu tak mam. Nie chcę go na łeb na szyję prowadzić do tej wsi, więc wysłałam mu wskazówkę. Jak kocha, to znajdzie, nawet na końcu świata. Serce go poprowadzi.
(oczami Austina)
Dostałem SMS od Ally. Ally! Hura, odezwała się! Bez zahamowania, pełen nadziei, że wraca, odczytałem wiadomość. "Texas" Co? Tylko to? Dziwne. Zaraz, zaraz to jest wskazówka. Ona na pewno jest w Texasie. Ja obiecuję, przed samym sobą, że ją odnajdę, na pewno, choć by za 10 lat i tak ją odnajdę. Napisałem do niej SMS "Dziękuje ci, już jadę i wiedz, że się o de mnie nie uwolnisz, kocham"
(oczami Ally)
Dostałam odpowiedź od chłopaka. Kiedy ją przeczytałam, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. A jednak, zrozumiał. Kocham go tak, że słowa tego nie opiszą i mam nadzieję, że w krótce go zobaczę. Tak bardzo się cieszyłam, że jak tylko ojciec zameldował nas do hotelu, rzuciłam walizki na podłogę, wzięłam zeszyt i zaczęłam pisać:

1. Życie jest jak nieprzewidywalna puszcza,
raz po drzewach na sam szczyt się wspniesz,
potem znowu upadasz, lecz nigdy nie załamuj się.
Życie przecież tego pragnie, aby codziennie zdobywać nowy szczyt,
pamiętaj, że na twej drodze będzie łatwiej,
kiedy przejdziesz ją z tym kimś.

ref: Ktoś kto złapię cię za rękę i karze na przód iść,
ktoś kto o tobie nie zapomni i z tym kimś łatwiej żyć.
Odnowi wiarę i nadzieję na zdobywanie nowych dróg,
wyłoni z ciebie to co dobre, a to co złe wyrzuci w próg.

2. Bo przecież tutaj o to chodzi, aby nie dać złamać się,
aby nawet z dziurą w sercu potrafić uśmiechnąć się,
aby stawić czoła temu co przyniesie dalej los.
Kiedy nawet nie ma nadziei i jest to dla ciebie cios,
wierz, że jest zawsze obok ciebie, właśnie ten ktoś.

ref: Ktoś kto złapie cię za rękę i karze na przód iść...

3. Jeśli właśnie tak postąpisz, uwierz, że szczęście przyniesie ci los,
przywróci wiarę i nadzieję  i twe życie będzie jak na loterii wygrany los.
Gdy odwrócisz się na chwilkę, zobaczysz, że cały czas ten ktoś,
stawał obok ciebie i  nie pozwalał na kolejny cios.

ref: Ktoś kto złapie cię za rękę i karze na przód iść...

Kiedy skończyłam pisać, odłożyłam zeszyt. Nagle przypomniała mi się tajemnica, którą zamierzam odkryć.
                                                                                                                ***
Jest! W połowie wyłączył mi się komputer i musiałam zaczynać od początku, bo się nie zapisało. Piosenka także mojego autorstwa:) Moim zdaniem tamta była lepsza, ale piszcie czy ta też może być. Całuję:* 
                                                                                                                                         Weronika Love

czwartek, 2 maja 2013

rozdział 13- Nie żałuję, że Bóg, lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść...

(oczami Ally)
Razem doszliśmy do mojego domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Ja poszłam do łazienki, a chłopak zaczą oglądać telewizję. Gdy skończyłam zauważyłam, że nie wziełam piżamy. Owinęłam się ręcznikiem i wychyliłam głowę zza drzwi. Austin siedział na dole wpatrzony w obraz telewizora.  Na palcach przeszłam do drugiego pokoju. Niestety chłopak usłyszał skrzypnięcie drzwi.
- Ally, wyszłaś już?- usłyszałam krzyk z dołu.
- Nie- odpowiedziałam szybko, pospiesznie szukając piżamy.
- Przecież słyszłem jak wychodzisz- teraz głos był bliższy, chłopak postanowił "zaszczycić" mnie swoją obecnością. Słyszałam jak powoli wchodzi po schodach. Szybko zatrzasnęłam drzwi do mojego pokoju, w którym się znajdowałam.
- Co się stało?- zapytał chłopak po drugiej stronie drzwi, delikatnie naciskając na klamkę. Ja jeszcze mocniej przetrzymałam je.
- Nie wchodź tu!- krzyknęłam.
- Czemu?- zaciekawił się.- Czy ktoś tam jest?- teraz zmienił barwę glosu na bardziej zdenerwowaną.
- Tak wiesz, właśnie prowadzę spotkanie najładniejszych chłopaków dla Ally, głupku- zaśmiałam się sarkastycznie.
- Ha ha bardzo śmieszne, to czemu nie mogę wejść?
- Bo jestem w ręczniku! Zejdź na dół!- krzyknęłam.
- Dobrze- odpowiedział, a po chwili usłyszałam kroki schodzące coraz niżej. Chwyciłam piżamę i prześlizgnęłam się do łazienki. Po 5 minutach zeszłam do chłopaka. Po drodze weszlam jeszcze do pokoju ojca i zabrałam jego T- shirt, który miał służyć jako piżama dla Austina. Po 10 minutach był już w "piżamie". Trochoę jeszcze oglądaliśmy telewizję, potem położyliśmy się spać do pokoju ojca. 
Rano obudziły mnie jakieś chałasy. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Austin nadal spał. Wstałam i wyszłam z pokoju. Powoli stawiałam palce  na kolejnych stopniach  schodów. W końcu znalazłam się w kuchni i zobaczyłam mojego ojca.
- Tata? Co ty tu robisz?- zapytałam ze zdziwieniem. Przecież jeszcze niedawno nie było go w domu po 10 dni, a teraz jest praktycznie co drugi.
- Mieszkam chyba- powiedział sarkastycznie.
- No wiem, ale przecież nie miało cię być parę dni.
- Ale jestem, jak widzisz, a czy to jakiś problem?
- Nie tylko...nie ważne- powiedziałam spogląając na drzwi od pokoju ojca i modliłam się, aby Austin nie wyszedł. Moje prośby nie zostały wysuchane, ponieważ zaraz z pomieszczenia wyszedł zaspany chłopak. Mój "tatuś" widząc go przybrał minę typu "zaraz cię zamorduję".
- Co ty tutaj robisz?!- zapytał  cały czas z tym samym spojrzeniem.
- Aaaaa...- chłopak nie miał w głowie ani jednego rozsądnego wyjaśnienia.
- Zaprosiłam go!- przerwałam Austinowi.
- Czy ktoś ci na to pozwolił!? Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę!?- zapytał ojciec.
- Pamiętam, ale nie było by go tu teraz gdybyś się chociaż trochę mną zainteresował!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- O nie tak ze mną niebędziesz rozmawiać!- krzykną.- A ty młodzieńcze wracaj do domu!- Austin posusznie zabrał swoje rzeczy i wybiegł w stronę swojego domu.
(oczami Austina)
1 dzień później
Matko, co ja zrobiłem jak tchóż zostawiłem Ally samą. Muszę iść do niej. Właśnie stanąłem przed jej drzwiami. Dzwonię, pukam nikt nie odpowiada. Powtarzam czynność, nic. Dzwonię do Ally. Słyszę sygnał, później sekretarka. "Co jest?" zapytałem sam siebie i poszedłem do domu. Gdy byłem przy furtce, zobaczyłem list wciśnięty w skrzynkę. Powoli wyciągnęłem go i zacząłem czytać. To co zobaczyłem przeszło moje wszelkie najgorsze myśli. Treść lkistu była krótka, ale naprawdę udeżyła mnie w serce. List wyglądał tak:
Drogi Austinie!
Mój tata wbrew mojej woli, zabiera mnie gdzieś. Sama nie wiem gdzie. Wiem, że mnie nie znajdziesz, sama nie wiem gdzie bendę. Chcę abyś wiedział, że kocham cię nad życie i nigdy cię nie zapomnę, chociaż ja z twojej głowy pewnie wypadnę, ty na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci. Kocham cię i nie zapominaj... Bendę tęsknić...
                                                                                                                                                            Ally
Że co? Wyjechała? Dlaczego ja jestem taki głupi? Jak ja mogłem pozwolić jej odejść? I jak ona może wogle mysleć, że o niej zapomnę?To jest nierealne! Najchętniej ze złości rozbił bym karzdą rzecz jaką bym spotkał, ale znam inny sposób. Ruszyłem do pobliskiego baru. Wyjąłem kartkę i ołówek i zacząłem pisać. To była piosenka o Ally.
 W jeden deszczowy dzień,
W tanim barze pod bzem,
Umówiłem się sam ze sobą.

By rozmówić się tam,
Twarzą w twarz sam na sam,
Żeby upić się bez nikogo.

Za to życie że trwa,
Za ten czas co nas gna,
I za miłość szaloną bez granic.

Za pieniądze i łzy,
Za o Tobie wciąż sny,
I za to co jest już za nami.

Nim zabraknie mi słów,
By wykrzyczeć za dwóch,
Nim upadnie ktoś z nas na podłogę.

Bez pamięci bez tchu,
Nie żałuję, że Bóg,
Lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść



Za to życie, że trwa...
Za ten czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję sam

Za życie, że trwa...
I za czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję dziś


W tanim barze pod bzem,
Siedzę już cały dzień,
W sercu ogień mam i kolce róży.

I pokutę i grzech,
Trochę smutku i śmiech,
Wznoszę toast za ciszę po burzy.

Za to szczęście, że jest,
Że ten los wiedzie mnie,
W niezbyt prostą i łatwą drogę.

Bez pamięci, bez tchu,
Nie żałuję, że Bóg,
Lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść.


Za to życie, że trwa...
Za ten czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję sam

Za życie, że trwa...
I za czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję dziś /x2
( "Rozmowa bez nikogo" Tex Free)
Całkiem pijany z pogniecioną kartką w ręku, wróciłem do domu.
                                                                                                                                 ***
Dzisiaj mija równiuteńko miesiąc od założenia bloga. To już sporo czasu razem. Powspominajmy...
1. rozdział pojawił się o godzinie 12.37
1. komentarze dodały: Julka Owedyk, Elmo;3, Natka, Karolcia^^ Dzięki wam chciało ni się pisać nowe rozdziały, dziękuje:* wam bardzo, tak jak i wszystkim komentującym:* kocham i całuję:*
                                                                                                                                      Weronika Love