auslly

auslly
Jeśli kogoś kochasz doskonale wiesz, że zrobisz dla niego wszystko.

sobota, 30 listopada 2013

Napisałam to już dawno, dzisiaj publikuje. To mała opowiastka o Austinie i Ally. Tytuł- "Bez serca nie da się żyć". Proszę, przeczytajcie, ponieważ pisząc to opowiadanie, postanowiłam założyć bloga, to dało początek.

"Bez serca nie da się żyć..." 
 "Niestety masz białaczkę. Został ci góra rok życia"- Te słowa zrujnowały do tych czas spokojne życie Ally. Allyson Dawson, to drobna dziewczyna o brązowych oczach i włosach. Pisze piosenki dla Austina, w którym podkochuje się już od pewnego czasu. Ma wspaniałych przyjaciół, których kocha nad życie. Od pewnego czasu brunetka zaczęła źle się czuć. Jej rodzice pojechali z nią do szpitala, w którym usłyszała dwa zdania. Dwa zdania, które zrujnowały jej życie i życie jej bliskich. Dziewczyna ma białaczkę. Jeśli choroba nie będzie rozwijała się za szybko, Ally pozostanie rok. Rok, który ma zakończyć jej życie. Rok w którym musi zrealizować wszystko czego chciała osiągnąć. Inni mają jeszcze dużo czasu, ale ona ma rok. Dla zwyczajnych ludzi, którzy się nie spieszą, jest to dość dużo, ale świadomość, że za dwanaście miesięcy odejdziesz z tego świata zdołowała by każdego. Od kiedy tylko brunetka dowiedziała się o swojej chorobie całymi dniami przesiadywała w domu. Nie bała się śmierci, lecz tego jak jej śmierć zniosą rodzice i przyjaciele. Oczywiście jej rodzina wiedziała o chorobie, lecz Ally nie potrafiła powiedzieć tego Trish, Dez'owi, a co dopiero Austin'owi. Jednak jej stan cały czas się pogarszał, wiedziała, że kolejny dzień będzie tym, kiedy powie prawdę.
      Dzisiaj Ally wstała w z samego rana. Wyjęła telefon i wybrała numer Austina. Chłopak mimo późnej pory, odebrał szybko. Dziewczynę ścisnęło w gardle, przełknęła ślinę i zaczęła mówić.
- Austin. Spotkamy się za godzinę w parku?- zapytała ochrypiałym głosem.
- Ally? Co się stało?- zaczął zmartwiony chłopak jednak odpowiedziała mu głucha cisza.- Ally?
- Po prostu przyjdź.- Allyson automatycznie odsunęła telefon od ucha i nacisnęła czerwoną słuchawkę. Usiadła na łóżku, a słone krople zaczęły spływać po jej twarzy, zahaczając o dołeczki. Tak, dziewczyna śmiała się i płakała. Teraz powie już wszystko.
*godzinę później- park*
- Ally? Czy ty płakałaś? Dlaczego ostatnio masz opuchnięte oczy? Co się dzieje?- Austin zaczął zasypywać dziewczynę setkami pytań. Ally usiadła na krawędzi fontanny. Chłopak dalej stał przed nią oczekując odpowiedzi.
- Austin... ja za rok... już mnie... za rok... nie będzie...- w tym momencie brunetka wybuchnęła głośnym płaczem. Austin widząc jej zachowanie przykucną, aby spojrzeć brunetce w oczy.
- Ally? Jak to? Wyjeżdżasz?- zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie Austin, nie wyjeżdżam. Ja po prostu odchodzę.- Dziewczyna zaczęła powoli się uspokajać. Chłopak nic nie zrozumiał, przytulił dziewczynę. A ta wyjęła z kieszeni jakiś papier. Podała mu go.
- Co to jest?- zapytał blondyn, jednak nie uzyskał odpowiedzi. Rozwiną karteczkę i przeczytał zawartą treść. Była to kartka od lekarza, potwierdzająca chorobę dziewczyny.
- Ally... ty masz... białaczkę?- lewo wykrztusił. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Teraz już nikt się nie odzywał. Chłopak usiadł obok dziewczyny, zgniatając kartkę w ręce. Minęła minuta, dwie, trzy... nikt się nie odezwał.
- Ale to nie może być prawda. Nie można z tym nic zrobić?- w końcu wykrztusił chłopak, patrząc bezradnie w dół. Nie spojrzał dziewczynie w oczy, za bardzo się bał, a może po prostu chciał ukryć łzy.
- Austin... nic się nie da zrobić... Zostaw mnie, nie chcę abyś musiał na mnie patrzeć kiedy jestem w takim stanie. Dam radę. Ale muszę ci coś powiedzieć. Od pewnego czasu... nie... teraz to nie ma znaczenia.- Dziewczyna wstała i już chciała odbiec, kiedy chłopak złapał ją za rękę i przyciągną ku sobie.
- Tak, Ally. Ty mi też.- wyszeptał po czym delikatnie pocałował dziewczynę. Ona gwałtownie odsunęła się od blondyna.
- Teraz to bez znaczenia, jest za późno- wychrypiała. Ponownie próbowała uciec, jednak chłopak znowu ją przytrzymał.
- To ma znaczenie. Nie ma takiej miłości która by znaczenia nie miała.- zaczął, i wyjął z kieszeni naszyjnik, po czym połączył go z wisiorkiem Ally.- Od zawsze i na zawsze. Z tobą do końca...- dokończył.
*Dwanaście miesięcy później*
    Ally przez ostatni rok zupełnie zapomniała o chorobie. Chodziła z Austinem od czasu spotkania w parku. Gdy chłopak przychodził do dziewczyny, sprawiał, że automatycznie się uśmiechała. Niestety. Miną już rok. Ally czuła się z każdym dniem coraz gorzej. Nie wychodziła z domu, była blada, praktycznie nic nie jadła. Pewnej nocy Ally poczuła się o wiele gorzej. Nim się obejrzała rodzice zadzwonili po pogotowie, a ona leżała już w szpitalu. Przez mgłę zobaczyła Austina pochylającego się nad nią.
- Austin... powiedz szczerze... jestem w twoim sercu?- wyszeptała brunetka.
- Nie Ally.- wykrztusił chłopak przez płacz. Dziewczyna zamknęła oczy, nie widziała już nic. Po chwili poczuła, że ktoś mocno ścisną jej rękę i usłyszała tylko ciche.- Ally ty jesteś moim sercem. A bez serca nie da się żyć.- To były ostatnie słowa jakie zdołała usłyszeć, później nie było już nic. Ciemność
*dwa tygodnie później*
   Wczoraj odbył się pogrzeb dziewczyny. Austin dzisiaj od siódmej rano siedział przy nagrobku, który był calusieńki obłożony kwiatami. Był blady, jak nigdy. Nie odzywał się do nikogo. Wyją kartkę, napisał coś na niej i włożył do kieszeni. Po chwili, do chłopaka dosiadła się jakaś kobieta. Zadała pytanie blondynowi, jednak on nie odpowiedział. Kobieta dotknęła nastolatka, był zimny.
   Parę dni później u Austina stwierdzono zgon z powodu braku serca. W jego spodniach znaleziono kartkę. "BEZ SERCA NIE DA SIĘ ŻYĆ, ALLY".

sobota, 31 sierpnia 2013

rozdział 19- I choćby jego obecność była dla mnie trucizną, zostałabym z nim tak długo aż umrę...

*Ally*
         Do dzisiaj próbuję pojąć, jak kilka zwykłych słów może tak skuteczne zawalić wszystko w co do tej pory wierzyłeś i postawić tych samych ludzi których kochasz ponad życie w tak odmiennym świetle. To na ogół wydaje się niemożliwe, a jednak. Te parę słów które przed chwilą zostały wypowiedziane przez mojego ojca zniszczyło mi życie, a przynajmniej jego znaczą część. Oczywiście, że nadal kochałam Austina i wcale nie zamierzałam go zostawiać. W tej chwili jednak na próbę zostały wystawione nasze rodziny i konflikt powstały między nimi. Można to porównać do Romea i Juli, oni też musieli się kryć aby podążyć za miłością i podołać przeznaczeniu i planom jakie przygotował im los. Jeśli mam pewność, że Austin mnie nie skrzywdzi, to po co mam uciekać i udawać, że go nie kocham? Po to aby uciec przed czymś co by się w życiu nie stało? Rozumiem troskę mojego ojca, ale on stanowczo przesadza. Powinien dać szansę Austinowi i przestać być tym samym nadopiekuńczym i przewrażliwionym rodzicem jakim jest i jakim był zawsze. Powinien znowu zacząć ufać i nie myśleć o przeszłości. Powinien także dać mi prawo do swojej przyszłości i swoich decyzji, a ja właśnie zamierzam takie podjąć.
       W tamtej chwili Austin i ja staliśmy na środku pokoju. Chłopak nieubłaganie nie chciał mnie puścić. Pewnie myślał, że zaraz ucieknę z płaczem przed siebie i już do niego nie wrócę. Ale ja jak już wspominałam wcześniej nie miała takiego zamiaru. Aby dać mu pewność odwzajemniłam uścisk i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Pomogło. Poczułam jak jego mięśnie się rozluźniają, a serce zwalnia swoje uderzenia na tyle aby przywrócić mu normalne tętno.
- Nie zostawię cię- wyszeptałam do ucha mojego chłopaka. On już zupełnie przestał wątpić i delikatnie zwolnił uścisk. Kiedy już zupełnie się wyspowodziłam bez słowa skierowałam się w stronę drzwi. Gdy wychodziłam usłyszałam tylko:
- Gdzie idziesz?- To pytanie jednak pozostawiłam bez odpowiedzi i zmierzałam w stronę pokoju mojego ojca. Weszłam bez pukania. Na łóżku siedział Lester.
- Czemu mi to robisz?- wyrzuciłam z siebie.
- Dla twojego dobra.
- Tak, takie bajeczki to komuś innemu wciskaj. Wiem, że tutaj chodzi o coś więcej. Przecież doskonale wiesz, że Austin taki nie jest!
- Ty go praktycznie nie znasz!
- Znam i to bardzo dobrze.- Wiedząc, że ojciec jest nieugięty, opuściłam jego pokój. Kiedy weszłam do swojego tymczasowego miejsca zamieszkania zastałam Austina w takiej samej pozycji w jakiej go zostawiłam. Na mój widok usiadł na łóżku, a a podążyła w jego ślady.
- Co teraz zrobimy?- wyszeptałam głosem prawie niesłyszalnym. Automatycznie oparłam głowę na jego ramieniu, a on odgarną mi włosy za ucho.
- Uciekniemy. Do Maiami. Przecież masz tam rodzinę. Możesz zamieszkać u babci, a twój ojciec się nie dowie.- Powiedział patrząc przed siebie. Pomysł mi się podobała, ale jeśli by coś nie wyszło... było by jeszcze gorzej niż jest.
- Plan wręcz idealny. Ale co jeśli się coś nie uda?
- Musi się udać. Po prostu musi. Mam tu kuzyna. Zawszę trzymaliśmy się blisko z chęcią nam pomoże. Zamówię lot przez internet i wrócimy tam gdzie mieszkamy.- Uśmiechną się szeroko czym spowodował, że na mojej twarzy także pojawił się uśmiech.
- Nie za dużo mi poświęcasz? Z tylu rzeczy zrezygnowałeś dla mnie. Z beztroskiego życia, kariery...
- On nie przesadzaj. Jak wrócimy znowu zaczniemy pisać piosenki. Może ty nawet wystąpisz. Będzie wspaniale.- Rozmarzył się blondyn. Czym ja sobie na niego zasłużyłam? On jest wszystkim czego potrzebuję w jednym ciele. Przez te jego optymistyczne podejście rozwiał wszystkie moje obawy. To niesamowity człowiek.
- Kocham cię- wyszeptałam mu do ucha, na co on delikatnie mnie pocałował. Najpierw był to nieśmiały pocałunek, ale z czasem stawał się coraz bardziej namiętny. Kiedy już zabrakło mi powietrza w płucach ostrożnie odsunęłam się od chłopaka. Austin wyją telefon i zadzwonił do kogoś. Po niecałych pięciu minutach oznajmił mi, że jego kuzyn przyjedzie po nas o czwartej nad ranem. Rzuciłam się więc w stronę szafy. Wyjęłam z niej wszystkie moje rzeczy i zaczęłam układać je w walizce. Austin do tej pory tylko mi się przyglądał. Nagle podszedł do mnie i delikanie przysuwając się wyszeptał:
- Też cię kocham.- Przestałam się pakować i obróciłam się w stronę chłopaka. Teraz to ja nie wytrzymałam i wbiłam się mu w usta. Ten pocałunek tył jak zwykle namiętny. Nagle usłyszałam jak ktoś zbliża się do mojego pokoju. Szybko popchnęłam blondyna, na co on odpowiedział głośnym "Ał". Zaśmiałam się cicho, a drzwi od mojego pokoju się otworzyły...
                                                                ***
Wróciłam! Mam nadzieję, że wróciłam na dobre. :) Cieszycie się? Na początku złościłam się na was, że nie pozwalacie mi odejść, ale teraz po prostu jestem wam wdzięczna <3 Postanowiłam, że dotrę PRZYNAJMNIEJ do 30 rozdziału. Szczególnie dziękuję Kindze, ponieważ to ona napisała zarys tego rozdziału, jaki i kolejnych, przez co bardzo mi pomogła. Dziękuję <3 Zresztą dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Kocham dziękuję i całuję <333 No a więc dla wszystkich którzy to czytają mam trzy słowa:
WRÓCIŁAM NA DOBRE!
                                                                                                       Weronika Love

sobota, 24 sierpnia 2013

Naprawdę przepraszam, ale musicie poczekać.

Naprawdę przepraszam ale dzisiaj wróciłam do mojego masteczka o 10 rano. A wstałam o piątej i o 6 wyjechałam z warszawy, a o jedynastej wyjechałam na spływ. Wróciłam o 22 i jestem padnięta. No, ale  dzisiaj się dowiedziałam, że jutro wyjeżdżam z kuzynką na wieś na 3 dni. Wracam w środę, a więc musicie poczekać na rozdział, ale na pewno pojawi się w tygodniu po powrocie. Wybaczcie.. Całuję:*
                                                                                                                                          Weronika Love

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Wyjadz i ważne ogłoszenie

A więc jak na razie wyjeżdżam do piątku do Warszawy, a więc rozdziału nie będzie... ale...
Ale postanowiłam nie kończyć bloga. Moja decyzja jest jak na razie ostateczna, przynajmniej do 30 rozdziału. Podjąć mi ją pomogliście wy i to jak kiedyś sobie mówiłam:
" Skoro inni mogą pisać, to ja też spróbuję. Co mi szkodzi? Ten blog będzie zawsze moim ulubionym i go nie opuszczę." Tak sobie kiedyś mówiłam kiedy założyłam tego bloga. I jeszcze mój charakter... Tak jestem jedną z tych osób które kochają wyzwania i dotarcie do celu, a więc tak zrobię. A więc posłucham samej siebie i kolejny rozdział po powrocie :) Cieszycie się?
                                                                                                                                Weronika Love

środa, 17 lipca 2013

Ważne!

Tak to jest ważne, ponieważ założyłam nowego bloga :) Ojej to już trzeci, rozkręcam się :) Ale kto wie może będzie jeszcze kiedyś więcej? Ale na pewno nie teraz :) Zapraszam do czytania :)
   http://austin-ally-dziwna-historia.blogspot.com/      Całuję :*
                                                                                                          Weronika Love

niedziela, 14 lipca 2013

rozdział 18- Ta blizna jest jeszcze za świeża, by o niej wspominać.

(oczami Laury)
Obudziłam się. Leniwie ziewnęłam, siadając na łóżku. Spojrzałam na blondyna. Tak słodko spał. Wyglądał jak aniołek. Przez zasłony leniwie wdzierało się słońce. Było już dość jasno. Zbyt jasno, słońce praktycznie było już na zenicie. Gwałtownie obróciłam głowę i zaniepokojona spojrzałam na zegarek.
- CO!? Jest już 9:00!- krzyknęłam na tyle głośno, aby zbudzić Austina.
- Co... co się dzieje?- zapytał ledwo przytomny chłopak.
- O 10 jestem umówiona!- krzyknęłam na blondyna, który najwidoczniej- albo nie usłyszał, albo ponownie zasną.
- Wstawaj!- krzyknęłam jeszcze głośniej. Niestety i to nie podziałało, chłopak, tylko zakrył głowę kołdrą. Zdenerwowana, wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Wzięłam rozbieg i po chwili wskoczyłam na łóżko- a ściślej na Austina.
- Ała!- jękną blondyn.- To już łagodniejszych pobudek nie ma!
- Ja próbowałam! Ale mi się pomysły skończyły!- zaśmiałam się, nadal leżąc na chłopaku.
- A próbowałaś tak?- Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech po chwili zaczął mnie łaskotać. Miałam straszne łaskotki. Teraz to blondyn na mnie leżał, a ja zwijałam się ze śmiechu. Nagle moje "tortury" przerwało pukanie do drzwi. Odruchowo zepchnęłam Austina z łóżka, posługując się nogami, a sama podeszłam do drzwi, po drodze nakładając szlafrok. Usłyszałam tylko ciche "ał".
Otworzyłam drzwi. Po drugiej stronie stał mój ojciec.
- Hej-  przywitałam się.- Co chcesz?
- A nic, po prostu, chciałem cię zobaczyć. Nie rozmawiamy już ze sobą tak jak dawniej.
- A o czym  mamy rozmawiać? To ty wywiozłeś mnie na tą wieś!
- Gdybyś znała prawdę to byś była mi wdzięczna.- Już chciał odejść, kiedy złapałam go za rękaw.
- To proszę oświeć mnie!- Na te słowa głęboko westchną i wszedł do środka. Szybko rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu Austina. Nigdzie go nie było. Pomyślałam, że pewnie gdzieś się schował, a więc usiadłam i czekałam na wypowiedź taty.
(oczami Austina)
Właśnie byłem w szafie. Tak w szafie. Przysłuchiwałem się temu o czym rozmawiała Ally i jej ojciec. To co tak usłyszałem, było szokiem.
- Ally.. posłuchaj... Kiedyś kiedy jeszcze żyła twoja mama...ona jechała właśnie do domu. Było już ciemno. Nagle samochód się popsuł i zatrzymała się na jakimś uboczu. Czekała, aż ktoś przejedzie tą drogą i przejechał jeden samochód..- Widać było, że z każdym wypowiedzianym słowem zadaje sobie jeszcze większy ból. Lecz kontynuował.- A więc.. W tym samochodzie był wuj Austina. On...on..- zaciął się, a ja już wiedziałem co chce powiedzieć.- On po prostu ją zgwałcił.- wydusił, a po jego policzku spłynęła łza. Łza spowodowana bólem, jakby po rozdrapanej bliźnie. Ale ta blizna była jeszcze zbyt świeża, by o niej wspominać.
- Tato... ale dlaczego musimy tu mieszkać?- Zapytała Ally, dusząc łzy w gardle.
- A więc od wielu lat, rodziny Moon i Dawson były sobie wrogami, po tym zdarzeniu. A teraz ty zaczęłaś się spotykać z Austinem.
- Ale on nie jest taki jak jego wuj!- zaprzeczyła Ally.
- Jest jeszcze jeden powód naszego przyjazdu tutaj.. Bo..bo twoja mama zaszła w ciąże z tym palantem co ją zgwałcił..- wydusił.- To chłopak młodszy od ciebie o rok. Ma na imię Cole i mieszka tu. W domu dziecka.- Wyszedł. Ja jak tylko usłyszałem walnięcie drzwiami wywlokłem się z szafy. Podszedłem do brunetki i mocno ją przytuliłem.
                                                                      ***
Niespodzianka...? Powoli będę kończyła tego bloga, ale najpierw musze to jakoś zakończyć. Pewnie będzie jeszcze parę rozdziałów i koniec. Ale tak myśle, czy nie założyć nowej histori o Austinie i Ally tutaj na tym blogu? Tylko inne opowiadanie. Co myślicie?

piątek, 12 lipca 2013

ONI SĄ RAZEM!!!

Dzisiaj weszłam na aska Laury. Najwięcej pytań było o temacie Raury. Laura powiedziała, że są razem! Oto dowód: (kopja z aska)

pytanie: How do you love Ross (%)‎  (tł- Na ile kochasz Rossa (%))
odpowiedź Laury: 1000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000069 % xD

pytanie: Hey Laura :-) I have a question how long you and Ross dating? (tł- Hej Laura :-) Mam pytanie jak długo ty i Ross się spotykacie?)
odpowiedź Laury: Hi.. Well... About a week...already (tł- hej.. Cóź... Około tygodnia... już)
  
pytanie: You and Ross are a couple? (tł- Ty i Ross się spotykacie?)
odpowiedź Laury- Yeah :) (tak :)) 
 
pytanie: are you have boyfriend? ( Masz chłopaka?)
odpowiedź Laury: Yeah.. Ross is my bf:) ( Tak.. Ross jest moim chłopakiem :)) 
 
pytanie: Omg you're ross girlfriend! That's just amazing! I knew Raura would happen someday! I'm happy for you guys. BTW I'm a huge fan,love ya :D ( tł- Omg jestes dziewczyną Rossa! To jest po prostu niesamowite! Wiedziałam, że Raura się stanie pewnego dnia! Cieszę się razem z wami!  BTW jestem wielkim fanem, kocham was :D)
opowiedź Laury: Awww..thank u! Raura loves u! ( Awww.. dziękuję ci! Raura kocha!)

pytanie:  You ross gf ooh <3 <3 laura +ross = love (tł- ty Ross gf ooh <3 <3 laura+ross= miłość)
odpowiedź Laury: :) aww...thank u <3 haha:)
Laura+Ross=RauraForever :) (tł- :) aww... dziękuje ci <3 haha:) Laura+Ross=Raura na zawsze :))



No i co? Wierzycie? To jest super! Kocham Raurę! I w końcu się stała! Ja skaczę po pokoju i szczeżę  się do komputera :D 

poniedziałek, 8 lipca 2013

Jezu ja mam opsesje!!!

No dobra. Weszłam na laptopa i myślałam co by porobić. Nagle jakiś impuls we mnie strzelił i po 3 minutach powstało to:


I dopiero teraz do mnie doszło, że mam obsesje! Błagam powiedzcie, że nie jestem sama! Zaczynam świrować! A co do rozdziału to w tym tygodniu powinnam go dodać. Przepraszam, że tak długo go nie ma... I jesze raz proszę- powiedzcie, że nie tylko ja mam obsesję!

piątek, 21 czerwca 2013

Przykre...

No cóż doszło do tego, że niestety muszę zawiesić bloga. Nie martwcie się, wrócę napewno. Do czasu aż moje życie dojdzie do normy... Chodzi o to, że teraz dzieje się za dłużo, ledwo znajduję czas na spanie, a co dopiero na pisnie (Ostatnio spałam po 4 godziny) . Problemów jest dużo, jak ich teraz nie rozwiąże będzie jeszcze więcej. Zakładam, że moje życie choć w jedny stopniu do normy dojdzie na samym początku wakacji. Bądźcie cierpliwi i nie zapominajcie, że będę tęsknić przez ten czas... A na razie życzę jak najlepszych ocen i pasków na świadectwie! Jak chcecie możecie napisać swoje średnie:) Całuję:*
                                                                                                                              Weronika Love

piątek, 7 czerwca 2013

rozdział 17- Zrobiłbym dla ciebie wszystko, wiesz?

(oczami Ally)
Obudziłam się. Leżałam na podłodze przed pokojem. Podniosłam się i rozejrzałam dookoła. Obok leżał chłopak. Twarz miał schowaną w raniona, a włosy przykryte kapturem. Powoli zaczęłam przypominać sobie zdarzenia z wczoraj. Przypomniałam sobie, że ktoś wczoraj do mnie przyszedł. Nie miałam pewności kto to był. Niepewnie sięgnęłam aby odkryć kaptur. Delikatnie dotknęłam nakrycia głowy i zsunęłam je. Odetchnęłam z ulgą, gdy moim oczom ukazały się blond włosy. Miałam pewność, że to Austin. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka. On obudził się i spojrzał na mnie.
- Tak się cieszę, że jesteś- wyszeptałam.
- A ja cieszę się, że mogę być z tobą- także szepną. Chwilę tak siedzieliśmy na hotelowej podłodze. Austin po krótkiej chwili odwrócił się w moją stronę i zaczą się przybliżać. Czułam na sobie jego oddech i zapach jego perfum. Nasze usta dzieliły milimetry. Uśmiechnęłam  się i zapatrzyłam w czekoladowe oczęta Austina. Chłopak delikatnie dotkną moich ust. Z każdą chwilą pocałunek stawał się bardziej namiętny. Nikt nie chciał  skończyć pierwszy. Wsadziłam rękę do kieszeni i poczułam, że jest tam klucz. Super, dopiero teraz to odkryłam.
- Wej...dziemy .....d..o śro...dka?- zapytałam przez pocałunek.
- Pew...nie- odpowiedział, także przez pocałunek.
Odwróciłam się od Austina i przekręciłam klucz w zamku. Drzwi jak na zawołanie otworzyły się, a my weszliśmy do środka. Pokój był dość ładnie wyposażony. Mieszkałam oddzielnie od ojca. On miał pokój na drugim piętrze. W moim miejscu "zamieszkania" był jeden pokój z wielkim łóżkiem. Była kuchnia i łazienka. Ogółem było całkiem ładnie.  Ja usiadłam na łóżku, a Austin poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwiema szklankami. Podał mi jedną, a sam drugą przyłożył do ust.
- Co robimy?- zapytałam, odkładając naczynie na szafkę.
- Nie wiem- odpowiedział siadając obok.
- Oglądniemy coś?- zapytałam spoglądając na chłopaka.
- Jasne, może horror!- wykrzykną z uśmiechem na twarzy.
- Nie...- wymruczałam z politowaniem.- Tym razem ja wybieram- uśmiechnęłam się szyderczo i włączyłam laptopa.
(oczami Austina)
Po paru minutach Ally włączyła coś na laptopie. Przyjrzałem się tytułowi. Na wyświetlaczu widniał napis "Romeo i Julia". Jak ja nie lubię dramatów!
- Musimy to oglądać?- wyjąkałem przewracając oczami.
- Tak!- wykrzyknęła i uruchomiła film. Przyznam, że nie był najgorszy. Pod koniec filmu Ally wzruszyła si ę na dobre. To było takie słodkie. Oboje umarli dla miłości. Dla mojej Ally też bym to zrobił. Jest dla mnie wszystkim. Spojrzałem na nią. Właśnie szlochała mi na ramię. Uśmiechnąłem się i mocno ją przytuliłem.
- Cicho, to tylko film, a życie trwa, a ja nie mam zamiaru cię opuszczać- wyszeptałem.
- Kocham cię, wiesz?- zapytała.
- Ja ciebie też i nie zapominaj.
Chwile jeszcze siedzieliśmy, kiedy Ally zasnęła. Przeniosłem ją na łóżko. Przecież była 2.00 nad ranem. Nagle zobaczyłem, że telefon Ally wibruje. Upewniłem się, że śpi. Otworzyłem wiadomość od jakiegoś Cole...
                                                                                               ***
Mało czasu :( Jest go coraz mniej:( Rozdział jest nijaki, nudny, żałosny i okropny- ja tak go oceniam. Ale liczę na wasze opinie:)Całuję:*
                                                                                                                                    Weronika Love

sobota, 25 maja 2013

rozdział 16- Nowe miasto nagle stało się mi bliższe.

(oczami Ally)
 Szłam przez małe miasteczko, dokładnie oglądając każdą uliczkę. Nie wiedziałam ile tu zostanę. Austin przecież po mnie jedzie. Ale nie mam pewności czy uda nam się uciec, a może tata zmieni zdanie? Kompletna pustka... Byłam tak zamyślona, że na kogoś wpadłam. Szybko się ocknęłam i spojrzałam w górę. Zobaczyłam, że osoba na którą się natknęłam to wysoki brunet o ciemnych oczach. Był taki, taki...znajomy? Ale ja go nie pamiętam, skąd ja go znam?!
- Hej, mogłabyś zejść mi ze stopy?- powiedział, z uśmiechem na twarzy.
- Ooo... sory- powiedziałam zakłopotana i szybko odstawiłam stopę z jego.
- Jak ci na imię?- zapytał uśmiechając się, przyznam, że był całkiem...przystojny? Matko! Co ja myślę? Mam chłopaka którego kocham nad życie! Tak Ally! Kochasz Austina i nie zapominaj!
- Nazywam się Allyson, ale mów mi Ally- powiedziałam podając mu rękę.
- Ja to Cole- oznajmił i uścisną dłoń. Długo rozmawialiśmy ze sobą. Chłopak oprowadzał mnie po wszystkich okolicach Texasu, dowiedziałam się też, że miasteczko nazywa się Rionario (od aut.- zmyśliłam nazwę). Nowe miasto nagle stało się mi bliższe. Naprawdę świetnie bawiłam się z tym chłopakiem. Nie wiem dlaczego, ale czułam jakbym znała go całe życie. Opowiadał mi o wszystkich zabytkach i kulturach tego miasta. Czułam się przy nim tak samo jakby był przy mnie Austin. Chociaż trochę w inny sposób. Nawet zapomniałam, o tym, że rozdziela nas tyle kilometrów i o tym, że niedługo po mnie przyjedzie. Zapomniałam o całym świecie, nawet o ojcu. Kiedy znaleźliśmy się przy moim hotelu była 22.00.
- Świetnie się z tobą bawiłem, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy- powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Też mam taką nadzieję- oznajmiłam i odwzajemniłam gest.
- A może jutro też gdzieś pójdziemy?- zapytał.
- Ok to przyjdź pod hotel jutro o 10?
- Ok to do zobaczenia- powiedział i pocałował mnie w policzek po czym poszedł w swoją stronę.
Ja weszłam do hotelu i usiadłam na fotelu w recepcji. Przez chwilę siedziałam w holu, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
                       Obudziłam się a wokoło panowała ciemność. Zauważyłam, że nadal siedzę na fotelu w recepcji. Zawołałam windę i wjechałam na górę. Kiedy byłam na swoim piętrze spostrzegłam, że nie mam przy sobie klucza. Usiadłam na podłodze i zasnęłam. Nie trwało to długo bo poczułam, że ktoś mnie bierze na ręce i mocno przytula. Nagle poczułam ciepłe powietrze dobiegające z czyiś ust.
- Kocham cię- usłyszałam cichy szept tuż obok mojego ucha.
                                                                                                                       ***
Dawno tu nic nie było więc wstawiam. Chyba zbliżamy się do końca:( Jeszcze to przemyślę, powód najważniejszy to brak czasu, ale jeszcze nie postanowione. A tu parę zdjęć i filmów:)
 
 
 

 


Całuję:*
                                                                                       Weronika Love

 

czwartek, 16 maja 2013

rozdział 15- To nie mój świat...

(oczami Austina)
Pobiegłem na dworzec i rozglądałem się za pociągiem jadącym do Texasu.
- Tutaj nic nie ma!- krzyknąłem, nie widząc żadnej tabliczki z nazwą miasta, a na głośniki nie miałem co liczyć, ponieważ głos wydobywający się z nich przypominał raczej bełkot niż wypowiedź. Zrezygnowany ruszyłem na parking, kiedy poczułem lekkie szturchnięcie. Odwróciłem się i ujrzałem jakiegoś starca.
- Czego tu szukasz młoda duszyczko, nie powinneś teraz leżeć z przyjaciółmi na plaży?- powiedział naprawdę dziwny dziadek.
- Może powinnem...- odparłem i odwróciłem się od niego. Białobrody nie dał jednak za wygraną i dalej zaczą mnie szturchać. Zniecierpliwony odwróciłem się ponownie w stronę starca.
- Pomogę ci- powiedział i ruchem dłoni wskazał, abym za nim poszedł. Niepewnie podążyłem za nieznajomym. Nagle staneliśmy przed jakimś wanem.
- Wsiadaj- oznajmił i sam wsiadł na miejsce kierowcy.
(oczami Ally)
Nie miałam pojęcia jak rozwiązać tajemnicę. Mój tata właśnie wyszedł. Prześlizgnęłam się do jego pokoju i zaczęła poszukiwania jakielkolwiek wskazówki. Nic nie znalazłam, ale kiedy wychodziłam, niesfornie trąciłam teczkę z biórka. Ona spadła na podłogę otwierając się. Zobaczyłam zdjęcie. Dzieci mniej więcej 4 letnie. Ta dziewczynka to na pewno ja, a obok jakiś blondynek wyglądający jak.... Austin! Ale my się wtedy nie znaliśmy... Austina poznałam 2 lata temu. Jakim cudem razem jesteśmy na tej fotografi? Ja muszę się o to zapytać kogoś. Tylko kogo? Ojciec mi nie powie. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Podbiegłam do niego i otworzyłam SMS. Jego treść brzmiała tak: Ally, nie martw się niedługo będę obok i w końcu cię uścisnę. Właśnie jadę w starym wanie ze starym człowiekiem. Widzisz jak ja cię kocham!? Uśmiechnęłam się jak odczytałam go.  Odpisałam krótko Też cię kocham. Odłożyłam telefon, a zdjęcie włożyłam do kieszeni. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami hotelowymi. Jak najszybciej przebiegłam do mojej sypialni i usiadłam na łóżku. Nie odzywałam się do ojca od czasu przyjazdu do Texasu. Wyciągnęłam fotografię i jeszcze raz próbowałam sobie przypomnieć wydarzenia z dziecinstwa. Mimo mojego wysiłku, nie mogłam przywołać żadnego wspomniena. Nagle usłyszałam puknięcie do drzwi. Po chwili uchyliły się, a zza nich ujrzałam ojca. Szybko schowałam zdjęcie pod poduszkę.
- Może pójdź i zapoznaj się z okolicą?- zapytał, jak na niego dość spokojnym głosem.
- Może- odparłam i posłałam mu spojrzenie typu " idź już". On jakby zrozumiał i odszedł bez słowa.
Przebrałam się w to:


Wyszłam z domu. Szłam wąskimi drogami Texasu. Wszystko tu było inne niż w Miami. Takie małe, staroświeckie. Kompletnie nie znane... Mało który amerykanin by tu zamieszkał. Obserwowałam mieszkańców. Wszyscy tu się znali i wiedzieli o sobie wszystko. Przechodnie spoglądali na mnie i się uśmiechali. Widzieli, że nie jestem z tąd. Jestem dla nich tak samo obca, jak to miejsce dla mnie.
To nie mój świat...
                                                                                                    ***
Proszę o komentarze. Wiem, że długo nie było, ale proste wytłumaczenie- nauka i jeszcze raz nauka. Całuję:*
                                                                                                                                        Weronika Love

niedziela, 12 maja 2013

Ross!

https://www.youtube.com/watch?v=GMFk_YJKci0&feature=player_detailpage
Nie mogłam wstawić filmu więc daję link. Ross w Londynie! Cały czas oglądam to i nie mogę się napatrzeć:* Całuję:*
                                                                                                                          Weronika Love

niedziela, 5 maja 2013

rozdział 14- Serce go poprowadzi...

(oczami Ally)
Właśnie siedzę w samochodzie. Spoglądam przez okno, ale rzaden krzak, ulice czy nawet bloki nie były mi znane. Jechaliśmy już z 6 godzin. W okół zapadła noc. Mój ojciej z groźną miną patrzył na ulicę przed nami. Nie chciałam zasypiać, z niewiadomych powodów bałam się tego. Poprzedniej nocy nie bałam się niczego, był przy mnie Austin. Za wszelką cenę, starałam się aby moje powieki się nie zamknęły. Kiedy byłam bliska odpłynięcia do krainy snów, ni z tąd ni z owąd odezwał się ojciec.
- Teraz zaczniemy nowe życie- powiedział i zerkną w lusterko, aby móc na mnie spojrzeć.  Po chwili jednak znowu skierował wzrok na jezdnię. Nie odpowiedziałam nic. Byłam tym zbyt zaszokowana. Zaczniemy nowe życie? Że co? Zresztą wyjeżdżamy tylko dlatego, że mam chłopaka? To jest dziwne. Przecież mógł mi po prostu zakazać się z nim spotykać, tak jak reszta rodziców, ale wyjazd? To na pewno nie jest sedno tego problemu. Za tym coś się kryje , a ja dowiem się co. Spojrzałam jeszcze raz przez okno, położyłam głowę na fotelu i nawet nie wiem kiedy zasnełam.
7 godzin później
Obudziły mnie piski opon. Zobaczyłam, że mój samochód staną. Wyjrzałam za okno. Wszędzie było jasno. W okolicy były same drewniane domki i ludzie ubrani w koszule w kraty. Nagle ojciec otworzył drzwi do samochodu.
- Jesteśmy, wysiadaj- powiedział oschle, a ja posłusznie wyszłam z auta.
- A tak w ogóle, to gdzie jesteśmy?- zapytałam.
- W Texasie, na razie tutaj zamieszkamy, a potem zobaczy się- odparł, a ja automatycznie otworzyłam usta.
- Ale dla czego?- w końcu zapytałam.
- Bo tak i koniec rozmowy- powiedział i odwrócił wzrok.
Że co Texas? On żartuje tak? O matko! To nie żart! Co ja mam zrobić? Wiem, zadzwonię do Austina, niech coś poradzi. Ale, nie to zły pomysł, pewnie zacznie mnie szukać i będzie jeszcze więcej kłopotów. Chociaż, może to i lepiej...przynajmniej mnie zabierze. Chwile jeszcze rozmyślałam w końcu zrobiłam to co zwykle robię w takich sytuacjach. Chwyciłam telefon, było 25 nie odebranych połączeń, wszystkie od Austina. Były także SMS typu "Ally gdzie jesteś" Ale ja zaczęłam wcielać swój plan w życie. To coś po środku, nie zadzwoniłam i nie powiedziałam mu informacji o moim miejscu przebywania. Wysłałam mu SMS o krótkiej treści: Texas. Dziwne co? Ja po prostu tak mam. Nie chcę go na łeb na szyję prowadzić do tej wsi, więc wysłałam mu wskazówkę. Jak kocha, to znajdzie, nawet na końcu świata. Serce go poprowadzi.
(oczami Austina)
Dostałem SMS od Ally. Ally! Hura, odezwała się! Bez zahamowania, pełen nadziei, że wraca, odczytałem wiadomość. "Texas" Co? Tylko to? Dziwne. Zaraz, zaraz to jest wskazówka. Ona na pewno jest w Texasie. Ja obiecuję, przed samym sobą, że ją odnajdę, na pewno, choć by za 10 lat i tak ją odnajdę. Napisałem do niej SMS "Dziękuje ci, już jadę i wiedz, że się o de mnie nie uwolnisz, kocham"
(oczami Ally)
Dostałam odpowiedź od chłopaka. Kiedy ją przeczytałam, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. A jednak, zrozumiał. Kocham go tak, że słowa tego nie opiszą i mam nadzieję, że w krótce go zobaczę. Tak bardzo się cieszyłam, że jak tylko ojciec zameldował nas do hotelu, rzuciłam walizki na podłogę, wzięłam zeszyt i zaczęłam pisać:

1. Życie jest jak nieprzewidywalna puszcza,
raz po drzewach na sam szczyt się wspniesz,
potem znowu upadasz, lecz nigdy nie załamuj się.
Życie przecież tego pragnie, aby codziennie zdobywać nowy szczyt,
pamiętaj, że na twej drodze będzie łatwiej,
kiedy przejdziesz ją z tym kimś.

ref: Ktoś kto złapię cię za rękę i karze na przód iść,
ktoś kto o tobie nie zapomni i z tym kimś łatwiej żyć.
Odnowi wiarę i nadzieję na zdobywanie nowych dróg,
wyłoni z ciebie to co dobre, a to co złe wyrzuci w próg.

2. Bo przecież tutaj o to chodzi, aby nie dać złamać się,
aby nawet z dziurą w sercu potrafić uśmiechnąć się,
aby stawić czoła temu co przyniesie dalej los.
Kiedy nawet nie ma nadziei i jest to dla ciebie cios,
wierz, że jest zawsze obok ciebie, właśnie ten ktoś.

ref: Ktoś kto złapie cię za rękę i karze na przód iść...

3. Jeśli właśnie tak postąpisz, uwierz, że szczęście przyniesie ci los,
przywróci wiarę i nadzieję  i twe życie będzie jak na loterii wygrany los.
Gdy odwrócisz się na chwilkę, zobaczysz, że cały czas ten ktoś,
stawał obok ciebie i  nie pozwalał na kolejny cios.

ref: Ktoś kto złapie cię za rękę i karze na przód iść...

Kiedy skończyłam pisać, odłożyłam zeszyt. Nagle przypomniała mi się tajemnica, którą zamierzam odkryć.
                                                                                                                ***
Jest! W połowie wyłączył mi się komputer i musiałam zaczynać od początku, bo się nie zapisało. Piosenka także mojego autorstwa:) Moim zdaniem tamta była lepsza, ale piszcie czy ta też może być. Całuję:* 
                                                                                                                                         Weronika Love

czwartek, 2 maja 2013

rozdział 13- Nie żałuję, że Bóg, lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść...

(oczami Ally)
Razem doszliśmy do mojego domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Ja poszłam do łazienki, a chłopak zaczą oglądać telewizję. Gdy skończyłam zauważyłam, że nie wziełam piżamy. Owinęłam się ręcznikiem i wychyliłam głowę zza drzwi. Austin siedział na dole wpatrzony w obraz telewizora.  Na palcach przeszłam do drugiego pokoju. Niestety chłopak usłyszał skrzypnięcie drzwi.
- Ally, wyszłaś już?- usłyszałam krzyk z dołu.
- Nie- odpowiedziałam szybko, pospiesznie szukając piżamy.
- Przecież słyszłem jak wychodzisz- teraz głos był bliższy, chłopak postanowił "zaszczycić" mnie swoją obecnością. Słyszałam jak powoli wchodzi po schodach. Szybko zatrzasnęłam drzwi do mojego pokoju, w którym się znajdowałam.
- Co się stało?- zapytał chłopak po drugiej stronie drzwi, delikatnie naciskając na klamkę. Ja jeszcze mocniej przetrzymałam je.
- Nie wchodź tu!- krzyknęłam.
- Czemu?- zaciekawił się.- Czy ktoś tam jest?- teraz zmienił barwę glosu na bardziej zdenerwowaną.
- Tak wiesz, właśnie prowadzę spotkanie najładniejszych chłopaków dla Ally, głupku- zaśmiałam się sarkastycznie.
- Ha ha bardzo śmieszne, to czemu nie mogę wejść?
- Bo jestem w ręczniku! Zejdź na dół!- krzyknęłam.
- Dobrze- odpowiedział, a po chwili usłyszałam kroki schodzące coraz niżej. Chwyciłam piżamę i prześlizgnęłam się do łazienki. Po 5 minutach zeszłam do chłopaka. Po drodze weszlam jeszcze do pokoju ojca i zabrałam jego T- shirt, który miał służyć jako piżama dla Austina. Po 10 minutach był już w "piżamie". Trochoę jeszcze oglądaliśmy telewizję, potem położyliśmy się spać do pokoju ojca. 
Rano obudziły mnie jakieś chałasy. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Austin nadal spał. Wstałam i wyszłam z pokoju. Powoli stawiałam palce  na kolejnych stopniach  schodów. W końcu znalazłam się w kuchni i zobaczyłam mojego ojca.
- Tata? Co ty tu robisz?- zapytałam ze zdziwieniem. Przecież jeszcze niedawno nie było go w domu po 10 dni, a teraz jest praktycznie co drugi.
- Mieszkam chyba- powiedział sarkastycznie.
- No wiem, ale przecież nie miało cię być parę dni.
- Ale jestem, jak widzisz, a czy to jakiś problem?
- Nie tylko...nie ważne- powiedziałam spogląając na drzwi od pokoju ojca i modliłam się, aby Austin nie wyszedł. Moje prośby nie zostały wysuchane, ponieważ zaraz z pomieszczenia wyszedł zaspany chłopak. Mój "tatuś" widząc go przybrał minę typu "zaraz cię zamorduję".
- Co ty tutaj robisz?!- zapytał  cały czas z tym samym spojrzeniem.
- Aaaaa...- chłopak nie miał w głowie ani jednego rozsądnego wyjaśnienia.
- Zaprosiłam go!- przerwałam Austinowi.
- Czy ktoś ci na to pozwolił!? Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę!?- zapytał ojciec.
- Pamiętam, ale nie było by go tu teraz gdybyś się chociaż trochę mną zainteresował!-wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- O nie tak ze mną niebędziesz rozmawiać!- krzykną.- A ty młodzieńcze wracaj do domu!- Austin posusznie zabrał swoje rzeczy i wybiegł w stronę swojego domu.
(oczami Austina)
1 dzień później
Matko, co ja zrobiłem jak tchóż zostawiłem Ally samą. Muszę iść do niej. Właśnie stanąłem przed jej drzwiami. Dzwonię, pukam nikt nie odpowiada. Powtarzam czynność, nic. Dzwonię do Ally. Słyszę sygnał, później sekretarka. "Co jest?" zapytałem sam siebie i poszedłem do domu. Gdy byłem przy furtce, zobaczyłem list wciśnięty w skrzynkę. Powoli wyciągnęłem go i zacząłem czytać. To co zobaczyłem przeszło moje wszelkie najgorsze myśli. Treść lkistu była krótka, ale naprawdę udeżyła mnie w serce. List wyglądał tak:
Drogi Austinie!
Mój tata wbrew mojej woli, zabiera mnie gdzieś. Sama nie wiem gdzie. Wiem, że mnie nie znajdziesz, sama nie wiem gdzie bendę. Chcę abyś wiedział, że kocham cię nad życie i nigdy cię nie zapomnę, chociaż ja z twojej głowy pewnie wypadnę, ty na zawsze pozostaniesz w mojej pamięci. Kocham cię i nie zapominaj... Bendę tęsknić...
                                                                                                                                                            Ally
Że co? Wyjechała? Dlaczego ja jestem taki głupi? Jak ja mogłem pozwolić jej odejść? I jak ona może wogle mysleć, że o niej zapomnę?To jest nierealne! Najchętniej ze złości rozbił bym karzdą rzecz jaką bym spotkał, ale znam inny sposób. Ruszyłem do pobliskiego baru. Wyjąłem kartkę i ołówek i zacząłem pisać. To była piosenka o Ally.
 W jeden deszczowy dzień,
W tanim barze pod bzem,
Umówiłem się sam ze sobą.

By rozmówić się tam,
Twarzą w twarz sam na sam,
Żeby upić się bez nikogo.

Za to życie że trwa,
Za ten czas co nas gna,
I za miłość szaloną bez granic.

Za pieniądze i łzy,
Za o Tobie wciąż sny,
I za to co jest już za nami.

Nim zabraknie mi słów,
By wykrzyczeć za dwóch,
Nim upadnie ktoś z nas na podłogę.

Bez pamięci bez tchu,
Nie żałuję, że Bóg,
Lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść



Za to życie, że trwa...
Za ten czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję sam

Za życie, że trwa...
I za czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję dziś


W tanim barze pod bzem,
Siedzę już cały dzień,
W sercu ogień mam i kolce róży.

I pokutę i grzech,
Trochę smutku i śmiech,
Wznoszę toast za ciszę po burzy.

Za to szczęście, że jest,
Że ten los wiedzie mnie,
W niezbyt prostą i łatwą drogę.

Bez pamięci, bez tchu,
Nie żałuję, że Bóg,
Lecz, że ja pozwoliłem Ci odejść.


Za to życie, że trwa...
Za ten czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję sam

Za życie, że trwa...
I za czas, co nas gna...

Za miłość i łzy,
O Tobie wciąż sny,
Piję dziś /x2
( "Rozmowa bez nikogo" Tex Free)
Całkiem pijany z pogniecioną kartką w ręku, wróciłem do domu.
                                                                                                                                 ***
Dzisiaj mija równiuteńko miesiąc od założenia bloga. To już sporo czasu razem. Powspominajmy...
1. rozdział pojawił się o godzinie 12.37
1. komentarze dodały: Julka Owedyk, Elmo;3, Natka, Karolcia^^ Dzięki wam chciało ni się pisać nowe rozdziały, dziękuje:* wam bardzo, tak jak i wszystkim komentującym:* kocham i całuję:*
                                                                                                                                      Weronika Love

wtorek, 30 kwietnia 2013

rozdział 12- Dzięki tobie potrafię już czuć pragnienię dojścia do dna.

( oczami Ally)
Wróciliśmy do domu Austina. Odrazu złapałam kartkę i długopis i zaczęłam pisać. Chłopak przyglądał mi się z ciekawością. Piosenka wyglądała tak:

1. Co dzień to samo jest, nic mnie zmieniało w życiu się,
kiedy nagle zobaczyłam cię, wszystko odzyskało sens.
To uczucie towarzyszy mi co dnia, nie opuszcza mnie nigdy, tak.
Każda myśl powraca tu, gdzie spotkaliśmy się wśród tłumu.

ref: Nasze spojrzenia zetknęły się, a karzdego przeszedł dreszcz,
 moje myśli zaczęły blądzić gdzieś, aby znaleźć to czego chcę.
Po chwili oddaliłeś się, a mój wzrok nie chciał stracić cię,
każda myśl mówiła, że kiedyś jeszcze spotkamy się.

2. Co dzień chodziłam w poszukiwaniu cię,
byłam wszędzie, lecz nie zobaczyłam twej postury nigdzie,
każda myśl mówiła, że jesteś blisko lecz nie widzę cię.
Mój wzrok tęsknił za twym spojrzeniem, którego już nie doświadczałam, nie.
Chciałam być blisko, blisko tak, żeby widzieć twej obecności ślad.

ref: Nasze spojrzenia zetknęły się, a karzdego przeszedł dreszcz...

3. Światy dwa dzieliły przecież nas, lecz odległość nie była taka zła,
u mnie wschód, ty idziesz spać, a ja nadal pragnę tak.
Wciąż błądziłam, a każda myśl mówiła, że jesteś bliżej mnie.
Nauczyłam się ufać tak, dzięki tobie, potrafię już czuć pragnienie dojścia do dna.

ref: Nasze spojrzenia zetknęły się, a każdego przeszedł dreszcz...

4. Pewnego dnia osamotniona siedziałam, tak,
nagle poczułam obecności czyjejś smak, odwróciłam się, a tam beztrosko stałeś ty,
nie myśląc już, wieziałam, że to znak.
W końcu mogę być szczęśliwa, tak, bo dosięgnęłam szczęścia dna. Wiem, że zawsze będziesz obok mnie i dobrze wiesz, że ja też nie opuszczę cię.

ref: Naszespojrzenia spotkały się, a karzdego przeszedł dreszcz,
moje myśli przestały błądzić gdzieś, bo wiedziały już czego chcę.
W końcu mogę być szczęśliwa, bo dosięgnełam szczęścia dna.
Nie potrzebowałam myśli już, sama wyznaczyłam drogę na przód.

W końcu skończyłam pisać. Wstałam z krzesła i pokazałam kartkę blondynowi. Uśmiechał się czytając po kolei każde słowo. Gdy skończył przytulił mnie od tyłu.
- Mam nadzieję, że piosenka jest o mnie- wyszeptał mi do ucha.
- A o kim innym?- zapytałam zerkając na niego.
- Racja, też cię kocham- zaśmał się cicho i jeszcze mocniej mnie przytulił.
 Staliśmy na środku pokoju przytuleni. Austin mieszkał u cioci, bo jego rodzice są w NY. Trwaliśmy w całkowitej ciszy, kiedy do pokoju wpadła starsza kobieta.
- Ojej, przeszkadzam wam?- powiedziała zerkając niespokojnie.
Już chciałam odpowiedzieć, że nie, kiedy chłopak mnie wyprzedził.
- No tak trochę- powiedział sarkastycznie.
- Już idę- kobieta posmutniała i wyszła z pokoju.
- Austin! Jak mogłeś!- krzyknęłam na blondyna, na co on przytworzył buzię.
- No co? Kocham ją, ale czasami mnie denerwuje, teraz akurat nam przeszkodziła, nie!?
- Ale to nie powód, aby ją tak traktować!- krzyknęłam wkurzona nie na żarty, zawsze miałam szacunek do osób starszych.
- Racja...- powiedział zmięszany- zaraz ją przeproszę- dodał.
- Nie zaraz, tylko teraz!- znowu krzyknęłam, a chłopak poczłapał w stronę drzwi. Po chwili znowu znalazł się w pokoju i usiadł obok mnie.
- Przeprosiłem, zadowalona?- zapytał z dziwnym gryasem na twarzy.
- Bardzo- ztwierdiłam dumie i uśmiechnęłam się.
 Długo siedziała jeszcze w domu chłopaka. W koncu wybiła 23 i musiałam wracać do domu. Chłopak odprowadził mnie do domu, przytulił mnie i powolnym krokiem ruszył w stronę domu. Ja stanęłam przed drzwiami, zobaczyłam, że taty znowu nie ma. Nie wiem dlaczego, ale bałam się zostać sama. Nie otwierając drzwi, pobiegłam za chłopakiem. Nie trudno było go dogonić, ponieważ szedł naprawdę wolno. Po 5 minutach stałam już obok niego.
- Austin?- zaczęłam niepewnie- przenocujesz u mnie?- dokończyłam. Reakcji jaką otrzymałam nie spodziewałam się.
- Jasne- odpowiedział chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy. Razem ruszyliśmy do mojego domu.
                                                                                ***
Zasypiam, jest 23. 43 i sama nie wiem co piszę, a więc jestem na wpół żywa.............. Piosenka mojego autorstwa pisać czy się podoba. Nie mam siły więcej pisać, więc. Całuję:* i dobranoc
                                                                                                                                  Weronik Love

środa, 24 kwietnia 2013

mój drugi blog:)

Hej założyłam nowego bloga o Laurze i Rossie. To on: http://love-and-hate-to-me-laura.blogspot.com/ serdecznie zapraszam, jest już prolog. Ten blog nadal kontynuję.
Całuję:*                                                                            
                                                                                                            Weronika Love

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

rozdział 11- Przy mnie jesteś bezpieczna...

(oczami Ally)
Odłożyłam telefon i odwróciłam się w stronę Austina.
- Nawet mi nie dasz porozmawiać!- krzyknęłam udając obrażoną.
- Nie krzycz na mnie! Ja tylko nie chcę się tobą dzielić!- powiedział i obją mnie w pasie.
- Dobrze już...- odezwalam się, zażucając mu ręce na szyję i delikatnie cmokając w usta.
- Tylko tyle?
- Co tylko tyle?- zapytałam nie odsuwając się od niego.
- Tylko mały cmok?- chłopak zdawał się być zirytowany.
- Musi ci to wystarczyć- wyszeptałam mu do ucha i już chciałam odejść, kiedy on złapał mnie i przechylił (tak jak to robią w filmach pod koniec tańca).
- Nawet nie ma mowy- powiedział uśmiechając się słotko i delikatnie zaczą mnie całować, trwało by to dłużej gdyby nie to, że do domu wszedł mój tata...  "Nie było go 4 dni i teraz musiał przyleźć!" pomyślałam szybko odklejając się od Austina. Nie wiedziałam co powiedzieć, panowała niezręczna cisza. Mój tata nie wiedział o mnie i Austinie, więc stał tylko przed nami z rozdziawioną buzią. Zawsze był uczulony na chłopaków.
- Ally!- wydobył z siebie głos- co to ma znaczyć!? Choć zaraz do kuchni!- powiedział i pociągną mnie do innego pokoju.
Po chwili byliśmy już w kuchni.
- Co to ma znaczyć?!- krzyknął- To nie czas na chłopaków! Masz 16 lat!
- Tato właśnie! Mam 16 lat! A ja Austina kocham!
- Ally! Jesteś za młoda!
- Ale...- nie dokończyłam ponieważ mój "kochany" ojciec mi przerwał.
- Nie ma żadnego ale!  Masz z nim zerwać!
- Nie! Nie zabronisz mi się z nim spotykać! Jeśli mnie choć trochę kochasz to pozwolisz mi z nim być!- krzyknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
(oczami Austina)
Zdenerwowany siedziałem na kanapie w domu Ally. Nagle zobaczyłem dziewczynę wychodzoncą z kuchni. Wyglądała na zdenerwowaną.
- Co się stało?!- zapytałem.
- Nie ważne!- krzyknęła brunetka- choć- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
- Do kond idziemy?- zapytałem.
- Nie wiem...- odpowiedziała obojętnie dziewczyna, która nadal ciągnęła mnie za nadgarstek.
- Poczekaj- odparłem już zdyszany.
- Przepraszam...- powiedziała i puściła mnie zatrzymując się w miejscu.
- Co się stało?- powiedziałem podnosząc jej spuszczoną głowę.
- Mój tata... on..nie pozwala mi być z tobą...- wtdusiła z siebie.
- Ally! Ale ty chyba ze mną nie zerwiesz!- krzyknąłem tak głośno, że ludzie wokoło się na mnie popatrzyli.
- Austin nie zerwę z tobą! Jak mojemu tacie nie podoba się nasz związek,  to niech nie patrzy! Ale ja nie pozwolę ci odejść- powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą.
- Ulżyło mi. Ally ja też nie pozwolę ci odejść- powiedziałem i przytuliłem dziewczynę jak najmocniej mogłem.
- Zaraz mnie udusisz!- pisnęła brunetka.
- Przepraszam...- powiedziałem odrazu odsuwając się od niej.
- Idziemy gdzieś?- zapytałem po chwil.
- Gdzie?
- Wiem, do wesołego miasteczka!- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Ale ja się boje! Znając ciebie, to zaciągniesz mnie na najstraszniejszą rzecz!
- Jaaaa? no cotyyyy- powiedziałem robiąc zdziwoną minę.
- Boję się tam z tobą iść...
- Ze mną? Przy mnie nie musisz się bać!- powiedziałem biorąc dłoń brunetki.
- No dobra....- powiedziała niepewnie, a ja chwyciłem jej rękę i ruszyliśmy w stronę wesołego miasteczka.
(oczami Ally)
Gdy spojrzałam na wielkie koło młyńskie, przpomniałam sobie, że to właśnie tu zakochałam się w Austinie. To właśnie tutaj się wszystko zaczęło. To te miejsce oznaczało wiele.
- Choćmy na koło- zaproponowałam.
- No dobrze, ale ty masz lęk wysokści, nie?- zapytała blondyn zerkając na mnie.
- Mam, ale przecież przy tobie nie miałam się bać?
- No racja, a więc ruszajmy- powiedział chłopak i wskazał mi ręką drogę.
Po chwili byliśmy już w wagoniku. Mi na samą myśl o szczycie kręciło się w głowie. Austin przytulił mnie do siebie.
- Przy mnie jesteś bezpieczna...- wyszeptał, a po chwili koło ruszyło. Przez całą drogę, chłopak trzymał mnie w objęciach. A mi do głowy wpadły słowa do kolejnej piosenki...
                                                                                                                                                   * * *
A więc po pierwsze, przepraszam, że długo nie było, ale długo pisałam. Po kolejne, piosenka bendzie w kolejnym rozdziale i to ja ją napisałam. Często piszę piosenki, ale ich i tak nikt nie usłyszy... Ja trochę boje się śpiewać publicznie. Nie to, że jak Ally, ale po prostu wtedy chce mi się wymiotować. I wolę nie występować. Jak wam się spodoba, to możę kiedyś jeszcze coś uieszczę na blogu, bo piosenek mam sporo. Całuję:*
                                                                                                                                    Weronika Love

sobota, 20 kwietnia 2013

rozdział 10- Przyjemne uczucie. Uczucie, które nazywają miłością...

(oczami Ally)
Otworzyłam je a o ścianę, cwaniacko opierał się ........Austin.
- Jak, tu przyjechałeś?- powiedziałam obojętnie i odruchowo zatrzasnęłam drzwi.
- Powiedziałabym ci, ale zamknęłaś mi drzwi!- krzyknął chłopak.
- Nie chcę cię widzieć!- wykrzyknęłam i oparłam się plecami o drzwi.
- Dobra, jeśli tak chcesz rozmawiać!- powiedział spokojnie, co mnie zdziwiło- Ally to nie tak jak myślisz!
- Skond wiesz co ja myślę!- wykrzyknęłam.
- Domyślam się! Ale ta dziewczyna naprzykrzała mi się, zaczęła za mną chodzić, a gdy zobaczyła paparazzi pocałowała mnie!- wykrzyknął zza drzwi, w jego głosie słychać było smutek i niepokój.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przygnębionego blondyna.
- Wejdź..- wyburczałam i usiadłam na kanapie. Po chwili dosiadł się do mnie blondyn, chciał mnie objąć, ale ja się odsunęłam.
- Co jest?- zapytał poddenerwowany chłopak.
- Austin... wierzę ci, ale fanki bendą się pojawiać cały czas...
- Ally ty chyba nie chcesz powiedzieć!?- Austin zrobił się niespokojny.
- Tak będzie lepiej...przyjaźń?
- Co!? Ally! ja ciebie kocham a ty...- tu chłopak się zatrzymał- proponujesz przyjaźn?! oszalałaś!- wstał z kanapy wymachując rękoma.
- Austin... Zrozum każda dziewczyna się do ciebie klei! Ja już za dużo wycierpiałam!- powiedziałam, ale nie miałam odwagi na niego spojrzeć, bałam się, że znowu zachipnotyzują mnie te jego wielkie, błagalne oczy. Więc mój wzrok utkwił w podłodze.
- Spójrz na mnie- powiedzial chłopak podchodząc do mnie, ale ja bałam się- obiecuję, że nigdy w życiu cię już nie skzywdzę. Kocham cię- wyszeptał.
(oczami Austina)
I wtedy stało się to czego tak bardzo się bałem.Spojrzałęm w jej zagubione oczy.Jednak ich nie ujrzałem.Miała twarz spuszczoną, jdnak ja mogłem w niej dojrzeć strach. Nic dziwnego, zamiast zrobić coś wspanialego ja stanałem przed nią jak palant i wyznałem moje uczucia. Do tej pory nie moge uwierzyć jak żałosny byłem. Kiedy chciałem odejść ona ni z tąd ni z owąd podniosła wzrok i przycisnęła swoje delikatne usta do moich warg. Całowała mnie czule. Nagle sam nie wiedząc co robię z powodu natłoku myśli zgłebiłem pocałunek dotykając lekko dłonią jej szyi. Staliśmy tak złączeni miłością. Żadne z nas nie chcialo tego zakończyć. Nasze ciała co rusz stawały się sobie bliższe. Nasze usta delikatnie współgrały ze sobą jakby były do tego stworzone. I tak nagle z moich myśli odeszły wszelkie problemy czy troski.Pozostało tylko przyjemne uczucie którego jeszcze nigdy nie doznałem. Uczucie, które nazywają miłością...
(oczami Trish)
- Myśliś, że się pogodzą?- zapytałam patrząc na Deza.
- Nie, myślę, że się rozstaną- powiedział, bez zawachania chłopak.
- Jesteś głupi!- wykrzyknęłam- a tak wogóle to oni napewno się pogodzą- odezwałam się popijając koktail.
- No może... tylko ciekawe jak Austin wytumaczy to zdjęcie- powiedział rudy i zają się napojem.
- Nie będzie musiał nic tumaczyć, tylko powiedzieć prawdę. Myślę, że ten pocałunek nie był z jego winy- mówiłam kręcąc słomką w piciu.
- Poczekamy zobaczymy- odezwał się Dez.
- Ale.. ja nie wytrzymam! Zadzwonię do Ally!
- Trish! Nie!- powiedział chłopak i wyrwał mi telefon z ręki. Ale ja po chwili odebrałam mu go i uciekłam. Wykręciłam numer Ally. Po długim oczekiwaniu odebrała telefon. Nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ Ally odezwała się, ale chyba nie do mnie...
- Austin! Poczekaj!- Odezwał się głos z słuchawki.
- Dobrze, ale szybko kotek!- usłyszałam nie wyraźny głos z tyłu, ale bez wątpienia był to Austin! "pogodzili sie" pomyślałam.
- Słucham?- powiedziała Ally.
- Cześć tu Trish, chciałam tylko.... już zresztą nie ważne.
- No dobrze- odezwała się lekko zdziwiona brunetka, a po chwili znowu nie mówiła do mnie- Austin! Odejź, rozmawiam!
- To skończ! Tęskniłem za tobą! Daj mi się tobą nacieszyć!- powiedział głos z tyłu, ale był on teraz wyraźniejszy, podejrzewam, że stał obok Ally.
- Nie przeszkadzam wam- powiedziałam i nie czekając na reakcję Ally, nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
                                                                                                                                       * * *
I jak? Wkońcu mamy wiosnę! Kolejny nie wiem, kiedy dodać, ale w następny weekend jadę na wesele cioci i bendę tam od piątku do niedzieli. Wyjadę odrazu po szkole, a wracam w nocy, więc rozdzału w weekend nie bendzie:(. Ale postaram się kolejny dodać albo jutro, albo (małe szanse) dziś. A w tygodniu też wstawię. Całuję:*
                                                                                                                                    Weronika Love
PS Mam dla was kilka znalezionych zdjęć:





czwartek, 18 kwietnia 2013

rozdział 9- Otworzyłam je a o ścianę, cwaniacko opierał się...

(oczami Ally)
Na okładce był Austin całujący się z inną! Starałam się nie rozpłakać, ale kilka łez nie dało za wygraną i po chwili zaczęły spływać mi po policzkach.
- Wszystko dobrze?- zapytała Trish- mam tu z tobą zostać?- powiedziała, a ja oparłam się o ścianę, po której zsunęłam się i usiadłam na podłodze.
- Dobrze nie jest.. ale chce zostać sama...- odpowiedziałam po chwili ciszy, łkająć.
- Tylko pamiętaj to dupek i na ciebie nie zasługuje!- wykrzyknęła moja toważyszka i wyszła z domu.
Zostałam sama. Rozpłakałam się na dobre. Przypomniało mi się, jak mówił " Kocham cię". Czy kłamał? A jak tak to dlaczego? Żeby się mną pobawić? Czy myślał, że zabawi się mną, a potem zostawi jak zużytą baterię? Nie mogę się nad sobą użalać! Ja muszę mu wykrzyczeć w tważ to co o nim myślę! Wyjełam telefon i wykręciłam numer blondyna. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Po dwóch sygnałach usłyszałam głos.
- Hej kochanie! Tak za tobą tensknie.- powiedział chłopak.
Jak on śmie! Odebrało mi mowę i odrazu się rozłączyłam.  Rzuciłam telefonem o ziemie. Oparłam głowę o ścianę. "Dlaczego?" wyszeptałam i cała we łzach zasnęłam.
(oczami Austina)
Przed chwilą dostałem telefon od Ally. Sama zadzwoniła, a potem się rozłączyła. Myślałem, że nie miała zasięgu. Właśnie wracałem z miasta do hotelu. Gdy mijałem stragan z gazetami zobaczyłem pismo, na którym byłem ja!? I to całujący się z inną?!
- O nie nie nie!- krzyknąłem, ponieważ byłem pewien, że Ally widziała gazetę. Jak najszybciej zabrałem jedną i wykręciłem numer dziewczyny. Że co?! Sekretarka! Chociaż się nie dziwie. Muszę jej powiedzieć całą prawdę! To nie tak jak myśli! Tylko jak ja mam jej to powiedzieć?  Jak głupi zacząłem biec przed siebie, potykając się o nawet najmniejszy kamyk. W końcu zatrzymałem się przed biurem podróży. Wparowałem do środka.
- Przepraszam- zacząłem- ale czy są autobusy do Miami?
- Tak najbliższy za 2 godziny- odpowiedziała kobieta.
- Za 2 godziny? Matko! no dobra poproszę bilet.
- Już daje- powiedziała pracownica i podała mi kopertę z biletami.
Szybko chwyciłem bilet i pobiegłem się pakować. Po 5 minutach byłem przed pokojem. Chwyciłem walizkę i bez namysłu wżuciłem wszystko co zobaczyłem. Pobiegłem do recepcji oddałem klucz i zapłaciłem. Wybiegłem z budynku i biegiem ruszyłem w stronę dworca.
(oczami Ally)
Obudziłam się, była noc. Bolała mnie głowa. Zobaczyłam, że nadal jestem w ciuchach z podróży. Po woli wczłapałam się po schodach do mojego pokoju i wyjełam z szafy jakąś piżamę, nawet nie wiem jaką. Gdy się jej przyjrzałam, zobaczyłam, że wygląda tak:
Trochę dziwna, ale i tak ją włożyłam. Położyłam się na łóżko i zasnęłam.                                             
Obudziłam się o 6.00 rano. Głowa mnie już nie bolała. Cały czas myślałam o Austinie. Próbowałam przestać o nim myśleć, ale nie potrafiłam. Chociaż bardzo mnie skrzywdził, nadal coś do niego czuję. Zeszłam na dół, nie miałam ochoty jeść, a na lodówce zobaczyłam karteczkę: "Córciu, musiałem wyjść, nie wiem kiedy wrócę". Znając życie wróci za parę dni. Kocham go, ale wychowałam się praktycznie sama. Czasami przychodziła do mnie babcia. Ale z czasem ograniczyłam kontakty z nią. Sama nie wiem, czemu. Może nie chciałam, żeby się przemęczała?  No nie ważne. Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Nie mogłam się na niczym skupić. Nagle dostałam SMS od........ Austina. Otwożyłam go, wyglądał tak: " Ally, to nie tak jak myślisz! Pozwól mi wytumaczyć! Nie dzwonię, bo i tak nie odbierzesz, już do ciebie jadę" Wyłączyłam telefon. Że on niby do mnie jedzie? Jak? Czym? Kiedy? Po chwili spojrzałam na siebie, podbiegłam do lustra i..                                         
- O matko! jak ja wyglądam!?- wykrzyknęłam do swojego odbicia. A mianowicie wyglądałam jak upiór. Pobiegłam do pokoju i przebrałam się w to:
Wyszłam z pokoju i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół. Przejrzałam się w lustrze i powoli przekręciłam klucz w zamku. Otworzyłam je a o ścianę, cwaniacko opierał się...
                                                                             * * *
I jak? Nie martwcie się o Auslly, wkońcu się zejdą. Zresztą sami się przekonacie. Długo go pisałam, bo z 2 dni! Ale w końcu jest. Nie wiem czemu, ale jakoś cały czas się uśmiecham. I w końcu jest wiosna, albo lato ja już nie wyrabiam :) Ja korzystam z pogody i lecę jeździć na rolkach, zanim się zrobi ciemno. Całuję:*
                                                                                                                            Weronika Love

wtorek, 16 kwietnia 2013

rozdział 8- Za 10 dni znowu go zobaczysz.

(oczami Ally)
Właśnie się obudziłam, spojrzałam na zegarek, była 7.00. Austin nadal spał, zauważyłam, że nadal mnie obejmuje. Delikatnie wydostałam się z uścisku i poszłam się ubrać. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki. Wyglądałam tak:

Zobaczyłam, że na łóżku nie ma chłopaka. Nagle poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Uśmiechnęłam się i obruciłam. Tak, to był Austin.
- Witaj, jak ci się spało?- zapytał mnie blondyn.
- Dobrze, a ci?- odparłam nie puszczając go.
- Mi się spało jak w niebie- odpowiedział uśmiechając się.
- Idziemy coś zjeść?
- No dobrze- powiedział chłopak ciągnąc mnie za rękę na dół, gdzie była restauracja.
Po chwili byliśmy już w restauracji. Ja zamówiłam gofry, a Austin naleśniki. Po 10 minutach kelner przyniósł zamuwienia. Chłopak skończył szybciej i zaczą się na mnie patrzeć, śmiejąc się.
- Co się stało?- zapytałam zerkająć podejrzliwie na chłopaka.
- Nic takiego, tylko jesteś trochę brudna na ustach.
- Gdzi...- nie dokończyłam, ponieważ chłopak pocałował mnie.
- Już nie- powiedział odsuwając się ode mnie.
Po 5 minutach skonczyłam jedzenie i razem wróciliśmy do pokoju.
- Austin! Przecież ja mam bilet na jutro do Miami a ty nie!- przypomniałam sobie.
- No właśnie! Wiesz, może jeszcze są jakieś na sprzedaż?
- No to... Idziemy po bilet!- powiedziałam ciągnąc za sobą blondyna.
Właśnie doszliśmy do biura podróży. Za ladą siedziała wysoka brunetka.
- Przepraszam?- zapytałam- ale, czy są jeszcze bilety na jutrzejszy lot do Miami?
- Ojeju, przykro mi, ale wszystkie są już wyprzedane- powiedziała kobieta.
- Napewno?- zapytał do tychczas  milczący chłopak.
- Przykro mi..- dodała kobieta i po chwili jej wzrok, znowy skierował się na ekran komputera.
- A.. kiedy jest najbliższy odlot do Miami, gdzie są wolne miejsca?- odezwałam się po chwili milczenia.
- Już sprawdzam..- powiedziała brunetka i spojrzała w monitor- za 10 dni- dokończyła.
- Że co?
- Ally, ty polecisz jutro, a ja za 10 dni. To przecież nie tak długo, nie?- zapytał mnie Austin.
- No dobrze.. - odpowiedziałam niepewnie.
Kupiliśmy bilet dla Austina i ruszyliśmy w stronę hotelu. Gdy byliśmy już w pokoju, ja zaczęłam się pakować, a blondyn oglądał telewizję. Gdy skończyłam usiadłam na łóżku obok chłopaka i położyłam mu głowę na ramieniu.
- Będę za tobą tęsknić...- wyszeptałam.
- Ja za tobą też- odpowiedział i mocno mnie przytulił.
następnego dnia
Austin odprowadził mnie na lotnisko. Nadszedł czas pożrgnania.
- Kocham cię...- wyszeptał i mnie pocałował.
- Ja ciebie też..- odpowiedziałam.
W końcu ruszyłam do samolotu. Dla mnie było to, jakbym musiała iść do czarnej dziury rozpaczy i tylko jedna myśl trzymała mnie przy życiu "za 10 dni znowu go zobaczysz". Tej myśli się trzymałam. Właśnie siedziałam na fotelu w samolocie. Zobaczyłam jak Austin macha mi na pożegnanie, a potem znikną gdzieś, gdzie nie sięga mój wzrok. Podróż trwała dość krótko. Już po 2 godzinach byłam w Miami. Weszłam do Sonic Booma. Zastałam tam tylko tatę, który przywitał się ze mną. Ruszyłam do domu. Gdy tylko weszłam, żuciłam bagaże i usiadłam na podłodze. Zaczęłam myśleć. Nie przejmowałam się zbytnio rozłąką, może trochę było mi smutno, ale nie z tego powodu się martwiłam. Bałam się, że jak mnie nie będzie obok, zawróci mu w głowie jakaś pinda. Wiem, wiem powinnam mu ufać, ale ja po prostu wiem jaki był przed tem. Podrywał każdą laskę jaką spotkał. Gdy tak myślałam, do mojego domu wpadła roztrzęsiona Trish.
- Ally! Tak się cieszę, że jesteś- zaczęła, ale ja w jej głosie słyszałam niepokój.
- Czy coś się stało?- zapytałam patrząc na nią podejrzliwie.
- Cooo? nieee..- powiedziała podwyższonym głosem.
- Trish! Mów co się stało!- mówiąć to wstałam z podłogi.
- Nooo bo.. muszę ci coś pokazać...- odpowiedziała i wyjęła zza pleców magazyn "Stars Rock".
Zaniemówłam i poczułam, że do moich oczu napływa fala łez. Na okładce był...
                                                                                                                 * * *
I jak? Trochę was potrzymam w niepewności. Postaram się kolejny dodać jak naj szybciej. Myślę, że teraz bendę pisała dłuższe, tak jak ten i zacznę wstawiać ubrania.  Całuję :*
                                                                                                                                        Weronika Love

niedziela, 14 kwietnia 2013

rozdział 7- Zawsze z tobą moja księżniczko...

(oczami Austina)
Miałem wrażenie, że jesteśmy sami. Myślałem, że już nie wypuszczę Ally z moich objęć, gdy nagle usłyszałem pisk ludzi.
- Aaaaawwwwww- zapiszczeli zgromadzeni wokół nas.
- Austin,  puścisz mnie?- zapytała Ally.
- Nie chcę...
- Zaraz mnie udusisz...
- No dobrze- powiedziałem puszczając dziewczynę- tak się cieszę, że w końcu mam cię przy sobie.
- Też się cieszę- odpowiedziała.
Nagle podszedł do nas recepcjonista.
- Przepraszam? Ale nie ma już wolnych pokoi- powiedział.
- No to ja chyba przeniosę się do innego hotelu.
- O nie!- zaprotestowała Ally- przecież możesz spać w moim pokoju!
- To świetnie!- powiedziałem, a pan w czerwieni podał mi drugi komplet kluczy.
Po chwili staliśmy już przed drzwiami pokoju hotelowego. Ally przekręciła zamek od klucza i naszym oczom ukazał się śliczny pokój.
- WOW- powiedziałem pod nosem.
- Tak, ślicznie tu nie?- zapytała Ally.
- Ślicznie- potwierdziłem.
- Tylko, jest jeden mały problem- powiedziała dziewczyna zerkając na mnie.
- Że jaki?
- Noo jest jedno łóżko...- powiedziała zagryzająć dolną wargę.
- Może, ja się położę na podłodze?
- Nie wygłupiaj się, możemy spać na jednym...- powiedziała niepewnie Ally.
- Jeśli ci to nie przeszkadza...
Ally położyła się na łóżku i zaczęła oglądać jakiś film. Po chwili dołączyłem się do niej.
(oczami Ally)
Właśnie oglądaliśmy film, ja leżałam na boku, a za mną tak samo ułożony był Austin, który obejmował mnie jedną ręką.  Nagle poczułam jak chłopak szepcze mi coś do ucha.
- Tak się cieszę, że ciebie mam, Ally...
Ja automatycznie się uśmiechnęłam i odpowiedziałam.
- Też się cieszę- cały czas szeptaliśmy.
- Ally?- zapytał Austin z lekkim zawachaniem.
- Tak?
- Zostaniesz moją dziewczyną?
Teraz spojrzałam na blondyna.
- Ależ oczywiście mój książe  - wyszeptałam.
- A więć choć do mnie moja księżniczko- powiedział chłopak, po czym delikatnie mnie pocałował.       
Leżeliśmy na łóżku, film jeszcze trwał. Spojrzałam na zegarek, była 23.40. Poczułam jak bardzo jestem zmęczona. Położyłam głowę i zasnęłam. Nie wiem ile czasu spałam, dla mnie wydawało się to trwać z 10 minut, ale zapewne minęły 2 godziny. Delikatnie przytwożyłam oko, aby zobaczyć czy Austin śpi. Nie spał, właśnie wyłączał telewizor. Znowu zamknęłam oczy przypomniały mi się zdarzenia z dzisiejszego dnia. Moja radość, na widok blondyna i to, że jest przy mnie, że mnie nie zostawił, wręcz przeciwnie przyleciał do mnie! Teraz jestem tego pewna, kocham go. Nagle poczułam, jak chłopak przekręca mnie delikatnie (tak aby mnie nie obudzić) i układa moją głowę na poduszkę. Po chwili sam położył się obok, obją mnie i wyszeptał:
- Zawsze z tobą moja księżniczko...
                                                                                                       * * *
Rozdział przesłodzony do bólu! Mi się zbytnio nie podoba.. a wam? Moim zdaniem za mało akcji, ale obiecuje, że w następnych będzie jej więcej, a rozdziały postaram się pisać dłuższe. Za błędy przepraszam, ale jak się rozpędzam i szybko piszę to czasem mój komputer zmienia litery, albo poprostu z rozpendu. Całuję :*
                                                                                                                             Weronika Love